14 października 2023

Sabiendas – Repulsive Transgression [2020]

Sabiendas - Repulsive Transgression recenzja reviewCałkiem przypadkowo natrafiłem na tą grupę, szukając czegoś zupełnie innego. Zaintrygowała mnie okładka (ładnie zrobiona, w dobrym guście i smaku), a że mieli klipa, to sobie zapodałem. I tak sobie pomyślałem – „boziu, jakie to banalne, jakie to prostacke, te riffy są wręcz oczywiste – muszę koniecznie to mieć!”. W tak oto przekorny sposób podjąłem decyzję o zakupie płyty.

Szybki background check potwierdził, że członkowie dłubali w Death Metalu już w 1991 r., tak więc jak najbardziej mówimy tutaj o weteranach. Sama grupa została natomiast założona przez jedną uroczą Panią, Alexandrę Rutkowski (wbrew nazwisku to Niemka), która zaiwania na gitarze i robi też backing vocale. Najmłodszy typ ma 33 lata i gra na perce (Toni Merkel – chyba nie z tych Merkelowych?), a reszta to już starsi ludzie w słusznym wieku.

Jak już się wspomniało, mamy do bólu oklepane granie. Gitary są przyjemnie siermiężnie brzmiące i wzajemnie się zacinające, tak jak się to robiło na początku lat ’90. Zresztą cały album wypisz wymaluj wygląda jak coś archiwalnego. Jedyne co zdradza rok nagrania, to produkcja i perkusja. Jest głośna i nowoczesna – może gdyby formacja wybrała ścieżkę obskurności wyszłoby to lepiej. A co do drugiego, to prezentuje wysokie współczesne standardy, jeśli chodzi o zawiłość, równość, szybkość i talent. Nie oszukujmy się, długo zajęło Death Metalowi dojście do takiej perfekcji w dziedzinie różnicowania temp i blastowania.

Teksty mają pewien polot i budują historie i obrazy w głowie, jak w „The Human Centipede”, lub „General Butt Naked” (wbrew tytułowi nie jest to utwór humorystyczny). Co wam natomiast mogę powiedzieć o stylu? Nie wyróżnia się on w żadnym stopniu na tle innych podobnych kapel i jest to zabawa na zasadzie, coś od Cannibal Corpse, czasem jak Malevolent Creation, innym razem jak Morgoth, o innych legendach nie wspominając bo to już zbyt często się je wymienia w reckach. Czasami zdarzy im się dosłownie przepisać wręcz jakiś motyw i wpleść go z czymś innym, choć niekoniecznie zaskakującym. You know the drill.

Ogółem, słowem podsumowania, jest to produkt, z naciskiem na produkt, dla tych, którzy chcą kolejny, dobrze zrealizowany pakiet 9 odgrzewanych kąsków plus intro. Mimo takiego mało entuzjastycznego opisu, to gęba mi się cieszy i mam niemałą radość z obcowaniem z tym dziełem i wiem, że będę do tego chętnie wracać, choć może niekoniecznie rzucę groszem na kolejny album Sabiendas. Nie będę was już dłużej zatrzymywać – tego typu pigułki albo się zażywa jak medycynę, albo się szuka mocniejszego lekarstwa. To jak jesteście chorzy na Death Metal, zostawiam wam do wybrania.


ocena: 8/10
mutant
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/sabiendas

Udostępnij:

0 comments:

Prześlij komentarz