21 sierpnia 2023

Visceral Bleeding – Remnants Of Deprivation [2002]

Visceral Bleeding - Remnants Of Deprivation recenzja reviewW 2002 roku szwedzka scena death powoli zaczęła wychodzić z melodyjnego marazmu; do żywych powrócili niektórzy z klasyków (Grave, Unleashed), obrodziło też nowymi kapelami, spośród których niemała część odeszła od typowo sztokholmskiego brzmienia na rzecz wzorców północnoamerykańskich. Wśród tych młodych gniewnych zafiksowanych na punkcie brutalności i techniki byli również wywodzący się z Malmo Visceral Bleeding. Zespół, pomimo niewielkiego stażu i zaledwie jednej demówki, szybko trafił w szeregi Retribute Records i to właśnie dla Anglików nagrał debiutancki Remnants Of Deprivation.

Od pierwszych taktów „Spreader Of Disease (Burn the Bitch)” doskonale wiadomo, na kim Szwedzi się wzorują i jaki efekt chcieli uzyskać. Z mieszanki wpływów Cryptopsy, Suffocation, Cannibal Corpse (z okresu z Corpsegrinderem) czy Brpken Hope miała powstać muzyka gęsta, brutalna i intensywna: średnie i średnio-szybkie tempa, niekończący się atak technicznych riffów, trochę groove i wokalne wyziewy. No i cóż, rezultat, choć momentami odrobinę chaotyczny, nawet trzyma się kupy. Problem w tym, że całość Remnants Of Deprivation jest dość jednowymiarowa i bez wyrazu, a poszczególne utwory niczym specjalnym się nie wyróżniają, zbudowano je wokół bardzo podobnych schematów. Co prawda mógłbym wskazać na „Time To Retaliate” jako ten najsprawniej poskładany kawałek (przy okazji najkrótszy), jednak z całej płyty najłatwiej zapamiętać trzysekundową (!) melodyjkę w „To Disgrace Condemned” zagraną na… banjo. Visceral Bleeding zaskakująco często (jak na 27-minutowy materiał) próbują urozmaicać utwory solówkami, ale trudno uznać choć jedną z nich za udaną, co jest o tyle dziwne, że ogólnie z obsługą instrumentów Szwedzi nie mają kłopotów.

Produkcja Remnants Of Deprivation trzyma niezły amerykański poziom, broni się zwłaszcza dużą selektywnością – teoretycznie żaden dźwięk nie powinien umknąć uwadze słuchacza. Teoretycznie, bo sama muzyka nie daje zbyt wielu powodów, by jej wnikliwie słuchać. Debiut Visceral Bleeding to dobrze zagrany, acz przeciętny i nudnawy materiał. Nic poza tym. Na swoje szczęście na kolejnych płytach zespół już pięknie się rozwinął.


ocena: 6/10
demo
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/pages/Visceral-Bleeding/216670736573

inne płyty tego wykonawcy:

Udostępnij:

2 komentarze:

  1. Następne "Transcend Into Ferocity" to najlepsza rzecz od nich. Tu źle nie jest, na jakieś 7,5/10. Mogłoby być więcej najszybszych temp.

    OdpowiedzUsuń
  2. Znałem paru typa z Malmo (albo Malme jak to wymiawali) tak w latach 2004-2010 i z tego co kojarzę, to oni słuchali Metalcore/Melo-Death typu Soilwork. Visceral Bleeding był swoistym ewenementem jeśli chodzi o Szwecję, bo mało kto tam słuchał, a już tym bardziej grał taki typowo amerykański, brutalny techniczny Death.

    Jak najbardziej zgadzam się, że ich drugi album jest lepszy, ale skłamałbym, gdybym powiedział, że ich dużo razy słuchałem. Kiedyś może nadrobię.

    OdpowiedzUsuń